Podróże motocyklem we dwoje to coś co bardzo lubimy. Od jakiegoś czasu planowaliśmy dłuższą wyprawę i przygotowywaliśmy się do niej. Na tym wyjeździe poznałam jazdę enduro z tylnego siedzenia. Widoki zrekompensowały mi wszelkie niedogodności.
Plan obejmował 2,5 dniowy wyjazd do Maramureszu, dystans 1300km i 2 noclegi. Trasa do Rumuni miała być widokowa, powrót autostradowy.
Wyruszyliśmy w piątek po południu z zamysłem by przejechać ile damy radę i zatrzymać się na nocleg – w naszym wypadku były to okolice miasta Namiestów na Słowacji. W sobotę trasa wiodła przez Poprad, a stamtąd przez Park Narodowy Słowacki Raj na Węgry do Parku Narodowego Gór Bukowych. Piękne kręte trasy wśród ogromnych buków i dębów spełniły nasze oczekiwania.
Do Sapanty dotarliśmy późnym popołudniem w sobotę mijając po drodze typowe rumuńskie wsie, gdzie stare drewniane chaty stoją przy wielkich bajkowych pałacach na cygańską modłę. W niedzielny poranek poszliśmy do cerkwi w Sapancie i znajdującego się przy niej tzw. Wesołego Cmentarza. O wyjątkowości cmentarza w skali Europy stanowią unikalne kolorowe, drewniane nagrobki, na których wyrzeźbione są scenki z życia pochowanych tam mieszkańców wioski, często opatrzone dowcipnymi wierszykami mówiącymi o zmarłych lub przyczynach, z powodu których rozstali się z życiem. Niesamowite wrażenie po przejściu przez cmentarz pozostaje na długo. Czytając wierszyki i oglądając rysunki zmieszczone na nagrobkach poznajemy tych którzy odeszli z tego świata. Przed wejściem na cmentarz, które jest płatne otrzymacie małą broszurkę w kilku językach w której będą opisane najciekawsze nagrobki. Zwiedzanie warto zaplanować sobie na wczesną godzinę by zdążyć przed tłumami turystów. My załapaliśmy się również na obrządek cerkiewny i zwiedzaliśmy cmentarz słuchając charakterystycznych zawodzących śpiewów.
Po zwiedzeniu cmentarza i cerkwi wsiedliśmy na motocykl i zaczęliśmy ustalać trasę powrotną. Zbyszek wpadł na pomysł, że „skoro już tu jesteśmy” to przejedziemy około 50 km „szuterkiem” do miasta Baia Mare znajdującego się po drugiej stronie pasma górskiego i stamtąd najszybszą drogą do domu. Tak zaczęła się nasza off-roadowa przygoda na tym wyjeździe.
Przejechanie 50 kilometrowego odcinka zajęło nam dobre parę godzin. Droga z asfaltowej zamieniła się na początku w szeroką szutrówkę, a z każdym przejechanym kilometrem zwężała się by zamienić w górską błotnisto-kamienistą drogę z okresowo płynącymi strumieniami.
Na szczęście pogoda nam dopisała, mimo, że był to początek czerwca od kilku dni nie padało, temperatura powyżej 20 stopni i piękne słońce. W wyższych partiach gór zaczęły się problemy z podjazdami – były strome, często kamieniste lub gliniaste, a czasem z wybitymi koleinami przez samochody 4×4. Uniemożliwiały one bezpieczny podjazd z pasażerem. W takich wypadkach czekało mnie podejścia pod górę, co w kasku, butach motocyklowych i całym motocyklowym ubraniu i upale sprawiło, że po kilku podjazdach zaczęłam żałować, że dałam się na namówić na tą wycieczkę.
Całe szczęście wyjechaliśmy z lasu i naszym oczom ukazały się piękne widoki na Maramuresz.
Do miasta dotarliśmy w sam raz na obiad, po szybkim posiłku ruszyliśmy w drogę powrotną. W domu byliśmy późnym wieczorem.
Obszar Maramureszu to miejsce nie tylko na weekendowy wypad ale również na dłuższe motocyklowe wakacje. Nasza wycieczka objęła tylko jego zachodnią część, a prawdziwa przygoda zaczyna się trochę dalej na wschód. Ten dziki zakątek Karpat zachował jeszcze swój dziewiczy charakter. Drewniana zabudowa, cerkwie, monastyry i ludowe tradycje nadają niesamowitego kolorytu temu miejscu. Możliwość legalnej jazdy po okolicznych górach to nie lada gratka dla każdego off-roadowego zapaleńca i miłośnika jazdy adventure. Jeśli kiedyś wybierzecie się w te strony nie zapomnijcie spróbować tutejszej kuchni – prawdziwie wiejskiej i smacznej.
Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej pytajcie w komentarzach. Pozdrawiam, Ewa Tarnawska
Trasa:
1 Dzień Katowice – okolic Namiestów 170km
2 Dzień Namiestów – Sapanta 600km
3 Dzień Sapanta -Baia Mare- Katowice 650 km