Gymkhana Bolesłąwiec

Bolesławiec 2023 – I runda zawodów Gymkhana GP

Nowy sezon mistrzostw Polski w Motogymkhanie anno domini 2023 zainaugurowała runda w Bolesławcu. 28 maja w piękną słoneczną niedzielę na teren Ośrodka Kształcenia Kursowego „2XTAK” zjechała liczna grupa spragnionych wyścigów pomiędzy kolorowymi pachołkami. Jako, że mamy do czynienia z trzecimi z rzędu, udanymi zawodami wykorzystującymi tą miejscówkę, możemy śmiało mówić o ugruntowaniu nowej tradycji.

Gymkhana Bolesłąwiec

Sam plac stanowi tylko jeden z elementów sukcesu. Kluczowe znaczenie miała praca u podstaw wykonywana systematycznie na wiele miesięcy przed wydarzeniem przez pasjonatów Gymkhany z całego kraju. Dzięki otwartym treningom, pokazom oraz szeroko zakrojonej promocji dyscypliny sukcesywnie rośnie liczba startujących, których pojawiło się aż 30.

ADV Academy | Bolesławiec 2023 - I runda zawodów Gymkhana GP

Od początku było widać, że część zawodników dołożyła wszelkich starań żeby wcielić w życie swoje tegoroczne plany. Kilku gości oddało nerki za CBR-ki, ktoś spiłował ograniczniki, ktoś zaczął ściganie na początku marca. Najbardziej ambitni zredukowali nawet własną wagę.

Kostkowa nawierzchnia nigdy nie sprzyjała biciu rekordów w GP8, dlatego granicę 29 sekund złamał jedynie Ondrej Kroupa (28,66 s.). 29,29 s. pojechał Piotr Szkut, minimalnie wolniejszy przejazd zanotował  kolejny Czech – Jan Bares (29,54 s.). Niezależnie od wyników czołówki, każdy z uczestników miał indywidualną historię. Dość wspomnieć np. o solidnej ósemce Roberta Tkacza (33,93 s.), który jednocześnie ustanowił życiówke w warunkach zawodów na żywo.

Trasę w Bolesławcu projektował „emerytowany” gymkhaner – Zachar. Zawierała ona kombinację pozornie prostych figur z długimi odcinkami slalomów oraz ciasnymi ósemkami. Oprócz tego każdy mógł wykazać się umiejętnością opanowania motocykla w złożeniu czy przerzucaniem go przy niskiej prędkości. Układ figur wymuszał jazdę ze zmienną dynamiką.

ADV Academy | Bolesławiec 2023 - I runda zawodów Gymkhana GP

Pozornie łatwy slalom krył zmyślną pułapkę. Należało przede wszystkim wejść w figurę pod odpowiednim kątem, a potem analogicznie opuścić ją we właściwym ustawieniu do kolejnej części. Głównym problemem startujących okazało się zapamiętanie marszruty w miejscu następujących po sobie pięciu ósemek na niewielkiej przestrzeni. Sekcję nazwano spontanicznie „kwiatuszkiem” lub „słoneczkiem”. W połączeniu z realiami pierwszej rundy sezonu zbierała ona straszliwe żniwo. O dziwo dochodziło do pomyłek u najbardziej doświadczonych zawodników. Błądzili: Krupicz, Pyxis, Jemo, Kijek i inni.

Wszyscy świadkowie zgodnie potwierdzali wysoki poziom zawodów. Szczególnie dobrze radzili sobie zawodnicy z kategorii Amator. Posypały się awanse zdobyte przez 7 osób. Tu również panował największy rozrzut jeśli chodzi o używane pojazdy. Oglądaliśmy: sporty, nakedy, ADV, duże oraz małe pojemności. Zwyciężył Błażej Dobrzański przed Danielem Wachowskim i Jarosławem Celmerem startującym na rzadko widywanym motocyklu elektrycznym. Kibicom zapadł w pamięć sportowy charakter walczących, jak chociażby w przypadku Agaty Rozmus, która błyskawicznie wstała po upadku, aby dalej kontynuować jazdę.

W kategorii pretendent niespodzianki nie było. Wygrał faworyt Miłosz Bujakowski, który pomimo pomyłki w pierwszym przejeździe wykorzystał potencjał nowej zabawki – Hondy CBR F4I. Za drugim razem pojechał bezbłędnie na poziomie 107% najszybszego zawodnika, co dało mu trzecie miejsce w generalce. Jego bezpośredni rywal Przemysław Olekszy szedł łeb w łeb. Finalnie pojawił się na mecie minimalnie później. Niestety zaliczył podparcie w bramce i 3 sekundy kary extra. Solidną formę pokazała też żyrafa, broniąca honoru motocykli ADV na Gymkhanie. Powyższa trójka wskoczyła na podium. Jako dodatkowy bonus zawodnicy otrzymali awans do wyższej kategorii z czego szczególnie cieszyli się pozostali koledzy-pretendenci.

ADV Academy | Bolesławiec 2023 - I runda zawodów Gymkhana GP

Do Bolesławca zjechało w sumie pięciu zawodników startujących w najwyższej kategorii (wliczając w to dwóch obcokrajowców). Raduje obecność polskich weteranów Dariusza Sobótki, a także powrót Jemo, którzy obaj pomimo początkowych kłopotów z trasą, pokazali klasę i znaleźli się ostatecznie wysoko w tabeli. Czy wystartuje Krupicz? stało pod znakiem zapytania do samego końca. Kontuzja palca prawej ręki poważnie ograniczała jego możliwości, lecz ostatecznie podjął wyzwanie. Pierwszy przejazd był okraszony pomyłką, dlatego zwycięstwo Pyxisa wydawało się dosłownie na wyciagnięcie ręki. W drugiej próbie sytuacja uległa zmianie. Piotr dołożył sobie niepotrzebnie trasy i skończył ze srebrem, Ondrej znowu najszybszy. Brązowy medal otrzymał Jan Bares debiutujący na kostkowej nawierzchni.

Niedzielne wyścigi miały ten dodatkowy atut, że przyciągnęły sporo kibiców. Wreszcie nie były to tylko „zawody dla zawodników”. Przewidując taki rozwój wypadków główny organizator Piotr Szkut przygotował specjalne ulotki z podstawowymi informacjami wyjaśniającymi o co właściwie chodzi w Gymkhanie. Ponadto, widząc zaciekawioną publikę skorzystał z mikrofonu zręcznie wykonując obowiązki konferansjera.

Przy okazji bolesławieckiej rundy nie sposób nie wspomnieć o grupie pochodzącej ze stolicy Wielkopolski, dowodzonej przez koziołka alfa vel łowcę pachołków, jak kto woli. Nie jest ona wyłącznie zbiorem przypadkowych osób z jednego miasta ale sprawnie funkcjonującą drużyną sportową rozpoznawalną po tzw. krwawych koziołkach na jednolitych uniformach. Ma ona w składzie pełen przekrój społeczeństwa: kierownika, weterana, dyrektora technicznego, zabezpieczenie medyczne, sędziny, instruktorów, debiutantów, ekologów. Widziano tam nawet gościa przebranego za księdza. Sprawności teamu w warunkach bojowych dowodzi usuniecie usterki hamulców w CBR Miłosza na 5 minut przed startem i rzecz jasna wyniki sportowe. Do pełni szczęścia brakuje tylko stabilnego oraz hojnego sponsora. W ślady Poznania idzie z powodzeniem grupa gorzowska.

Ceremonie rozdania nagród poprzedziła dekoracja trzech zwycięzców klasyfikacji generalnej zeszłego sezonu (kolejno: Krupicz, Pyxis, Jirka), potem przyszła pora na puchary w poszczególnych kategoriach i pamiątkowe zdjęcia.

Na koniec doszło do niecodziennej konfrontacji, Beata Anioła vs Piotr Szkut, face to face. Nie drążąc genezy konfliktu chodziło chyba o jakieś uszczypliwe internetowe komentarze. Zamiast właściwej dla rozstrzygania podobnych sporów formuły MMA umówiono się na challenge bezkontaktowy w postaci rzutu oponą motocyklową na odległość. Rzucał tylko Pyxis, ponieważ jego oponentka wykonała próbę wcześniej. Po tym wydarzeniu dla wszystkich stało się całkowicie jasne, że z Kręciołą zadzierać nie warto.

Sympatyczna rywalizacja w koleżeńskim gronie była możliwa dzięki wysiłkowi szerokiego grona osób wspomagających przebieg rundy, którzy w odróżnieniu od zawodników pracowali przez cały czas trwania eventu. Fantastyczną robotę wykonali sędziowie: (Filip Pająk, Maya Francesca, Anna Szkut, Agnieszka Deja), stolik: (Anna i Maja Szkut, Patrycja Szymańska, Filip Horbacz), a także wszyscy pozostali. Na osobne podziękowania zasłużyli główny organizator Piotr Szkut z właścicielem obiektu Pawłem Jasińskim i jego ekipą. Miejmy nadzieję, że kolejne polskie rundy będą równie udane.

Lech Frączek

Dodaj komentarz